Zbyt wiele nocy śniłem odkrywcze wyprawy
Wśród czterech nienawistnych ścian swojego domu:
Roiłem brzeg daleki, nie znany nikomu,
A łkałem, gdym się ze snu obudził dla jawy...

(urywek z tomiku "Dzień duszy")

czwartek, 4 czerwca 2015

30- Puchar mojego serca



O, jak ostrożnie niosę ciche serce moje,
O, z jak niezmierną trwogą niosę je przez życie!
Omijam drogę, którą torują przeboje,
Omijam ścieżki, gdzie grozi rozbicie!


Bo z takim trudem dałem mu ciszę ukojną,
Z takim trudem zdobyłem dla niego ostoję,
Przystań dla umęczonych milczącą, spokojną
O, jak ostrożnie niosę ciche serce moje.


O, jak ostrożnie niosę mój puchar z kryształu,
O, jak z nim trwożnie stąpam wśród drogi mej cichej,
Z dala od uczt, gdzie pośród płomiennego szału
Biesiadnicy trącają w wezbrane kielichy!


Gorycz rysę pęknięcia wyżarła w nim wieczną,
A z takim trudem, długo cierpliwie, pomału
Napełniałem go winem łez, mą krwią serdeczną
O, jak ostrożnie niosę mój puchar z kryształu!

29- Czekałem myśli życia

Czekałem myśli życia, co przyjść do mnie miała
Smutna wielkością swoją i wielka swym smutkiem.
Miała mi buchnąć złotem błyskawicy krótkiem
I, schwytana mym wzrokiem, jak świszcząca strzała

Uwięznąć w mojej głębi. Wiedziałem, że we śnie
Zwykła się zjawiać ludziom, kiedy nieprzytomni
Nie baczą, strażowania czujnego niepomni,
Jak zapłonie i zgasłszy już więcej nie wskrześnie.

Długo, niezłomnie stałem wytrwale na straży…
Aż znużonego zmorzył dziś nocą sen wraży…
Była… Przez sen słyszałem… Szumiała skrzydłami…
Oto po nocy dzikiej obłędnymi snami,
Nikczemny, nędzny budzę się z rozpaczy szałem,
Że chwilę życia mego największą przespałem!


Z tomiku "Sny o potędze"

wtorek, 2 czerwca 2015

28- Natchnienie

Po moich marzeń niebie,
Po moich uczuć łunach
Ja przeprowadzę ciebie,
Jak melodię po strunach.
Podtrzymam cię poręczą,
Mostem nad snem i jawą,
Siedmiodźwiękową tęczą
I będziesz mą oktawą.
Uczujesz, jak cię wznoszą
Akordy ku wyżynie,
Aż bólem i rozkoszą
Rozpłyniesz się w wiolinie.
Ale z jakiego zdroja
Te górne biją tony,
To tajemnica moja.
Wstęp obcym wzbroniony.  (zabroniony)
 
 
 

27- Rzeczywistość

Niewiara w miłość ma się wstydzi:
Oczy mi skrywa róż dwulistkiem.
Bowiem to, czego się nie widzi,
Istnieje przecie przede wszystkiem.

Szczęście przemija, jak dym ginie,
Nikną ułudy mgliste kraje.
Rzeczywistością jest jedynie
To, co po wszystkim pozostaje.

26- Musica prohibita



Kiedy noc natarczywa, a tak niedostępna,
Rozszerza w nieskończoność ciemności pierścienie,
Jak bezlitośnie kusi cię otchłań posępna,
Muzyka zakazana: nieludzkie milczenie.

Spośród na wieki niemej harmonii oprzędu
Wyrywa się jedynie westchnieniem okrutny
Dysonans, głuchy człowiek, arcydzieło błędu,
Który dostraja w sobie Bóg: słuch, absolutny.

25- Przebudzenie

Jakżem ciekawie rozszerzał źrenice,
Powstały z nocy, urodzony z cienia,
Pragnąc przeniknąć mroczne tajemnice,
Spragniony światła i głodny widzenia.
Lecz wciąż mi bielmo na oczach leżało,
Aż świat rozpłonął w ognia zawierusze
I serce moje ze zgrozy struchlało:
Człowieka-m ujrzał i człowieczą duszę!
Czemuś mi odjął ciemności Tobiasza,
W spełnieniu prośby zbyt skory aniele,
Którego dotyk śpiepotę rozprasza.
Bowiem przejrzawszy ujrzałem za wiele.

24- Zdarzenie

Podarłem w gniewie białą kartę
I w piec rzuciłem cztery rymy,
Co się nie chciały sprząc uparte,
I bure z nich powiały dymy.

I gdy mnie otrzeźwiła proza,
Nagle z czarnego kałamarza
Strzeliła śnieżna tuberoza.
To się czasami w życiu zdarza.